Śmierć - przeżywanie tego procesu w kontekście siebie i swoich bliskich

 



 

 Zastanówmy się. Jak wygląda nasza droga do śmierci? Jest nieunikniona, nic nie jesteśmy w stanie z nią zrobić. Jest jedyną faktyczną rzeczą ostateczną, z którą możemy dyskutować, nie zgadzać się, a i tak potraktuje nas równo. Dzień Wszystkich Świętych, nota bene bardzo nie trafna nazwa w mojej opinii, jest dla mnie dniem refleksji, choć moja refleksja na temat śmierci kiełkowała u mnie przez ostatnie dwa tygodnie. Wraz z pełną akceptacją tego procesu. Tak, procesu. Śmierć to proces nawet z biologicznego punktu widzenia. Więc nie mówmy o tym jako o stanie. Jest to dosyć pomylona terminologia. Każda część życia człowieka składa się z procesów, z etapów i jest to całkowicie w porządku. Taki cykl ma nasze życie:

 



 Nie brzmi to zachęcająco. Każdy organ w pewnym momencie będzie "wyłączać" się w danej kolejności, a człowiek mimo specjalistycznej aparatury medycznej nic nie będzie w każdym przypadku zadziałać. Ale dobrze skoro jest to proces to po tym procesie następuje? Śmierć. A później w zależności od tego czy będzie to kremacja, czy klasyczny pochówek zostaniemy oddani do ziemi lub, do ognia, któremuś z dzikich żywiołów. A potem? Nic. To prawda, że osobie wierzącej mogłoby być "łatwiej", myśląc o jakiejś nagrodzie po śmierci. Ale nikt nie ma takiej pewności. Co jeśli jest nic?

Ktoś mógłby powiedzieć - "To nie miałoby sensu. Musi być coś. Tak to cały nasz pobyt byłby tutaj bezcelowy.".

A ja Ci powiem, że co jeśli nie. Czuję to, że właśnie to jest ten cel. Mamy jeden szlak do wydreptania, dla kolejnych generacji, jeden szlak, żeby rozwinąć w pełni swoje możliwości rozwojowe i duchowe. Tak, duchowe. To jest właśnie ten czas na budowanie relacji i życie szczęśliwym życiem, a raczej próbą. W związku z tym, wspiera Cię kto? Ty sam. To ty idziesz naprzód. To ty sprawiasz, że możesz się rozwijać. Ale jak to nie ma nic po śmierci? Nie wiem, może jest. Natomiast szczerze powiedziawszy czuję to w inny sposób, ty też możesz to czuć inaczej. Im dalej przerabiam w sobie temat śmierci, poczuwam ją jako nieustanny krąg oddawania energii kolejnym istotą. I to się dzieje w energii nośnej w DNA przekazanej w formie kodu genetycznego kolejnym pokoleniom, niekoniecznie względem dzieci własnych, bo czasem pokrewnie rodzinie. Jednak świadomość mamy jedną, bo to przecież mózg odpowiada za nasz stan świadomy. 


 



 

Dobrze, ale przecież to są moje spekulacje i moje refleksje. Tak, dokładnie tak. Chciałabym, żebyś sam_ poddał_ się ów refleksji na temat swojej wizji i akceptacji tematu śmierci. Nie każdy akceptuje ten nieuchronny stan, a myślę, że pogodzenie się ze stanem śmierci jest potrzebny. Może nie dla każdego, ale mi był bardzo. Był to kolejny bodziec, który popchnął mnie w kierunku samorozwoju.

Czym dla Ciebie jest śmierć? Czy to również jest stan ostateczny?

Jak wyobrażasz sobie koniec?

W co wierzysz? Czy próbujesz podważać w to co wierzysz i szukać innych opcji?

Jaka jest Twoja droga w tym życiu? Czy czujesz, którą ścieżką chcesz kroczyć?


 

Chciałabym, abyś odpowiedział__ sobie na te pytania. Są to pytania do zastanowienia się. W których jednocześnie nie ma dobrych, ani złych odpowiedzi. Ale myślę, że refleksja nad tymi aspektami życia jest potrzebna i taka ugłaskująca naszą duszę (czymże jest dusza? ;P).  

Komentarze

Popularne posty